E=mc² nie wymyślił żaden Żyd.

Einstein to złodziej!

E=mc² to zdobycze Europejczyków: Poincare'a,

Lorentz'a, Preston'a, de Pretto...

Renesans - chluba Europy i światło nadziei dla reszty społeczeństw oraz cywilizacji, obfitował w dynamiczny rozkwit wiedzy, sztuki, myśli, nauki, etc. Szczególnie dziedzina nauk ścisłych przeżywała swój "złoty wiek". Europejczycy żądni wiedzy korzystali z wolności myśli w sposób rozsądny i wielce efektywny. Zrekonstruowano wiedzę starożytnej myśli i zbudowano nowe przyrządy do określenia otaczającej rzeczywistości.

Powstały nowe dziedziny nauki, ściśle wyspecjalizowane, aby następnie dać szansę nowym teoriom i prawom. Europejczycy zbudowali nowoczesną naukę oraz wytyczyli jej kierunki wraz z etyką. Efektem tej gwałtownej przemiany była dominacja intelektualna Europejczyków względem reszty ras ludzkich zamieszkujących planetę Ziemia.

Należy jednak pamiętać, że nikt tego Europejczykom nie sprezentował... wszystko osiągnęli sami (czasami korzystając tylko ze swojej myśli antycznej). W Europie powstały imponujące miasta, elektryfikacja, rozwój akademicki oraz motoryzacja, lotnictwo... wszystko "to" jest myślą europejską (jeśli nawet wymyślono w USA - to i tak jest to etniczna myśl Europejczyków).

Każdy europejski naród miał swoich wizjonerów i odkrywców; Polska: Kopernika, Skłodowską-Curie; Serbia: Teslę; Rosja: Mendelejewa… no i przede wszystkim syty Zachód Europy: Anglia, Niemcy, Francja, Włochy, gdzie wystąpił istny wysyp osobowości naukowych. Poprzez naukę spełniały się aspiracje narodów europejskich, tych niepodległych - ale i tych co niepodległość musiały odzyskać.

Istniała jednak w Europie wyjątkowa społeczność, która wcale nie dążyła do niepodległości czy budowy własnego państwa....

To oczywiście Żydzi.

Chociaż “syjonizm” ogłoszony oraz opublikowany w roku 1896 w Berlinie i Paryżu zakładał budowę państwa żydowskiego – to jakoś nie odniósł sukcesu. Społeczność żydowska doskonale czuła się wśród innych narodów… zwłaszcza wtedy, kiedy przyznano jej nieuzasadnione przywileje.

Europejscy Żydzi zajmowali się głównie lichwą i pośrednictwem handlowym; co skutkowało negatywnym rozwarstwieniem społecznym wielu narodów. Wrogowie publiczni wykorzystywali to do wzniecania rewolucji, buntów i lokalnych wojen.

Efektem takiej sytuacji, wielu europejskich polityków i myślicieli zaczęło zadawać odważne pytania: o roli Żydów w społecznościach narodowych Europy.

  • Pytali: czy 'żydostwo' - jest zjawiskiem pozytywnym czy negatywnym?
  • Pytali: o wkład Żydów w rozwój społeczeństw czy rozwój nauki?

Niestety, ale odpowiedzi i wnioski nie były korzystne dla środowisk żydowskich.

Do tego należy dodać fatalny "image" finansjery żydowskiej z za oceanu, czyli z USA (LINK: książka "Żyd międzynarodowy" autorstwa Forda - tego od samochodów).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99dzynarodowy_%C5%BByd

https://marucha.files.wordpress.com/2015/02/henry-ford-miedzynarodowy-zyd.pdf

BYŁ POCZĄTEK XX WIEKU

Żydzi po obu stronach Atlantyku zdawali sobie sprawę ze "swoich braków" naukowych (intelektualnych) w porównaniu do osiągnięć etnicznych Europejczyków.

Żydowski dorobek naukowy w owych czasach był mierny; a nawet żałosny!

Żydzi oprócz pomnażania fortun przez lichwę - nic nie umieli i nic nie wnosili dla społeczeństw i państw, w których żyli. Było to wstydliwe i wizerunkowo szkodliwe dla gmin żydowskich.

XX wiek pokazał, że Żydzi boją się rozwoju cywilizacji technicznej, w której w ogóle nie mogli się odnaleźć. Ich czas przywilejów - kupowanych od europejskiej arystokracji - szybko znikał... a rozpoczynał się czas równej konkurencji?

Dlatego właśnie powstał plan żydowski o kryptonimie: "Geniusz".

Plan miał wmówić Europejczykom, że Żydzi w Europie oraz w USA są równie wartościowymi intelektualnie jak etniczni Europejczycy... a nawet bardziej wartościowi od nich. Zwłaszcza w dziedzinie nauk ścisłych.

ŻYDOWSKI OSZUKAŃCZY PLAN "GENIUSZ"

Plan"Geniusz" był prosty i zawierał się w kilku punktach:

  1. znaleźć kandydata żydowskiego pochodzenia (tzw. "słupa"),

  2. ukraść lub splagiatować od etnicznych Europejczyków przełomowe dla nauki odkrycia,
  3. podstawić Żyda (tzw. "słupa") aby sfinansować "niby-jego" odkrycia naukowe,

  4. opublikować je w najpopularniejszych czasopismach naukowych,

  5. zapewnić "żydowskiemu-słupowi" mnóstwo wywiadów w mediach, czyli dobry PR,

  6. i docelowo pozyskać dla "żydowskiego-słupa" - za niby-jego (czytaj: "skradzione etnicznym Europejczykom teorie naukowe") - Nagrodę Nobel’a [aby zrównać z takimi laureatami jak chociażby prof. Skłodowska-Curie, dwukrotna noblistka].

Na specjalne spotkanie, które odbyło w Nowym Jorku, przybyło kilkoro żydowskich finansistów i adwokatów; ustalili budżet całego przedsięwzięcia oraz grupę wykonawczą. Grupa wykonawcza pośpiesznie udała się do Genewy w Szwajcarii. Wybór padł na niezbyt zdolnego absolwenta fizyki - Albert'a Einstein'a.

Einstein z racji swojej przeciętności nie znalazł pracy w żadnej akademii i musiał przyjąć posadę w biurze patentowym, gdzie rejestrował cudze pomysły.

Albert Einstein z wdzięcznością przyjął propozycje i warunki "grupy wykonawczej" z Nowego Jorku. Einstein uznał, że jako fizyk powinien opublikować pracę dotyczącą najtrudniejszej teorii... czyli: "teorii szczególnej względności Poincare'a i Lorentz'a".

Po czym Einstein w sposób bezczelny splagiatował osiągnięcia Poincare'a i Lorentz'a, a nawet Isaac'a Newton'a - następnie wymieszał ich wnioski; a do obliczeń wzorów użytkowych zatrudnił swoją żonę Serbkę, która była o wiele zdolniejsza w rachunkach od Einstein'a.

Zresztą w czasach późniejszych Einstein nigdy nie umiał publicznie wyprowadzić "swoich" (rzekomo) wzorów użytkowych.

DZIWNA PUBLIKACJA BEZ WERYFIKACJI

 

W roku 1905 Einstein opublikował swój długi traktat o szczególnej teorii względności (oryg. "o elektrodynamice ciał w ruchu") w jednym z najpoważniejszych czasopism naukowych świata - niemieckim ”Annalen der Physik”.

https://en.wikipedia.org/wiki/Annalen_der_Physik

  • Zadziwiające jest to, że tak szacowne pismo opublikowało pracę dotąd nieznanego fizyka bez weryfikacji jego wniosków!
  • "Annalen der Physik" nawet nie sprawdziło dowodów Einstein'a - co do roszczenia sobie prawa pierwszeństwa do tej teorii... .

To było bez precedensu dla niemieckiego czasopisma naukowego! Zwłaszcza, że "Annalen der Physik" doskonale zdawał sobie sprawę z plagiatu Einstein'a - ponieważ wcześniej publikował na swoich łamach odkrycia zarówna Poincare'a jak i Lorentz'a

E=mc² przypisał sobie Einstein w 'traktacie z 1905 roku'... ale konwersję materii w energię znał już:

  • Isaac Newton w 1704 roku "...ciała stałe i światło są wzajemnie wymienne...".

  • E=mc² znał S. Preston w roku 1875.

  • E=mc² znał J. H. Poincare w roku 1900.

  • E=mc² znał Olinton de Pretto w roku 1904

Wszyscy oni znali to równanie przed Einstein'em!

“… Co zaskakujące, Einstein nigdy poprawnie nie wyprowadził równania E=mc² (pisał: Ives w roku 1953) czyli nie rozumiał do końca idei prawdziwych autorów tego równania…”

Encyklopedia Filozofii ściśle kondensuje osiągnięcia J. H. Poincare:

  • Nakreślił wstępną wersję szczególnej teorii względności

  • Stwierdził, że światło ma wartość skończoną (pracę opublikował w roku 1904 w 28 nr Buli of Sci. Math.) Poincare: "...cała nowa mechanika, kiedy wzrosła bezwładność przy prędkości światła stanie się granicą, której nie przekroczy...")

  • Sugerował, że masa zależy od prędkości

  • Skonstruował zasadę względności, według której żaden mechaniczny lub elektromagnetyczny eksperyment nie jest w stanie odróżnić stanu spoczynku od stanu ruchu jednostajnego

  • wyprowadził równanie konwersji Lorentz'a

J. H. Poincare: wydał 30 książek i 500 prac naukowych z dziedziny fizyki, filozofii i liczb... ale Einstein posądzany o plagiat prac Poincare'a oświadczył bezczelnie - że wkład Poincare'a do fizyki był mu nieznany (sic!)

Zresztą Einstein przedstawił swój własny arogancki pogląd dotyczący plagiatorstwa: "...wydaje mi się, że natura biznesu polega na tym, że to co następuje, było już kiedyś częściowo rozwiązane przez innych, jednakże z uwagi na fakt, że to, o co tu idzie jest przedstawione z nowego punktu widzenia, uważam się upoważniony do zaniechania pedantycznych czytań literatury naukowej..."

Kilka lat przed wybuchem I wojny światowej, Einstein jeszcze raz przyznał się do plagiatorstwa z roku 1905 - w swojej pracy "wyprowadzenie równoważności masy i energii", w której napisał:

"...problem niezależności tych związków ma charakter naturalny ze względu na konwersję Lorentz'a stanowiącą bazę szczególnej teorii względności z roku 1905...".

Tak więc Einstein wiedział, że ta właśnie konwersja Lorentz'a stanowiła rzeczywistą wykładnię jego pracy z roku 1905.

  • Keswani pisał: "...już w roku 1895 innowator Poincare przypuszczał, że jest niemożliwe określenie absolutnego ruchu..." i że "...w roku 1900 przedstawił on zasadę względności ruchu, którą później w swojej opublikowanej książce w roku 1902 'Science and Hypothesis' nazwał prawem względności i zasadą względności...".

Co ważne: po za zarysem wstępnej teorii względności Poincare opisał najistotniejszą część całego konceptu – sposób traktowania czasu lokalnego; od niego pochodzi pomysł synchronizacji zegarów, który jest kluczowy dla "szczególnej teorii względności.

SKANDAL Z PUBLIKACJĄ

Einstein w czasie publikowania "swojej" teorii względności pracował jako urzędnik patentowy, więc doskonale wiedział co to jest plagiat czy ochrona własności intelektualnej! Dlaczego więc w swoim traktacie z roku 1905 nie drukował żadnych przypisów i odsyłaczy do swojego artykułu?!

Należałoby się spodziewać, że jako urzędnik patentowy raczej przesadzi z ich ilością a nie pominie je.

"Annalen der Physik" powinien sprawdzić dokładnie czy roszczenia Einstein'a do pierwszeństwa są uzasadnione. Zachodzi więc uzasadniona obawa, że publikacja w tym niemieckim piśmie naukowym miała charakter polityczny lub co najmniej korupcyjny!

  • McKaye pisał: “… Teoria Einsteina jest wielowątkowym upostaciowieniem poglądu Lorentz'a. Tak więc teoria Einstein'a nie jest zaprzeczeniem bądź alternatywą tej, którą przedstawił wcześniej Lorentz. To tylko duplikat!...”.

  • Moodypisał, 2001rok: "...Plagiat Einstein'a był popełniony celowo a nie przypadkiem...".

HISTORIA FORMUŁY E=MC²

...czyli koncepcji zamiany materii w energię i odwrotnie datuje się wstecz co najmniej do Isaac'a Newtona, 1704 rok.

  • Brown (1967) stwierdził: "...tak więc powoli wyłania się formuła E=mc² , którą w roku 1900 zasugerował Poincare. Jednej rzeczy możemy być pewni, to nie Einstein wymyślił równanie E=mc² . A jeśli nie on, to kto?...".

  • Bjerknes (2002) widzi kandydata Preston'a, który sformułował koncepcje energii jądrowej, bomby atomowej i nadprzewodników korzystając z równania E=mc² . Preston wiedział już w roku 1875, że z niewielkiej masy można wyzwolić ogromną ilość energii - czyli Preston opublikował to zanim Einstein się urodził! Preston stosował wzór E=mc² ponieważ obliczył wielkości (0,0648 gram materii jest w stanie unieść obiekt o wadze 100000 ton na wysokość 3000 metrów - wyraźnie wywodzi się od równania E=mc² .

  • Nordman napisał: "...okazuje się, że większość rzeczy przypisywane obecnie Einstein'owi opracował w rzeczywistości Poincare..." oraz że "... według relatywistów pomiar prętów są określeniem przestrzeni, zaś zegar tym co określa czas… Wszystko to było znane Poincare'owi i innym na długo przed Einstein'em i przypisywanie ich odkrycia Einstein'owi jest oszustwem...".

  • Bom 1956r. napisał w Physics in My Generation: "...odnosi się wrażenie zupełnie nowego pomysłu (Einstein'a z roku 1905) ale jak już próbowałem wyjaśnić, to wcale nie jest prawdą..."

  • G. Burniston Brown (1967) pisze: "...wynika z,tego wbrew powszechnej opinii, że Einstein odegrał tylko podrzędną role w wyprowadzeniu użytecznych wzorów ograniczonej lub szczególnej teorii względności, przy czym Whittaker nazywał tę teorię teorią Poincare'a i Lorentz'a..." oraz "...tym co denerwuje w pracach Einsteina jest to, że Poincare był najpopularniejszym w świecie znawcą teorii względności - odnosi się wrażenie jakby Einstein nigdy nie słyszał o czymkolwiek wartym wzmianki będącym dziełem Poincare'a...".

Należy też pamiętać, że pojęcie "czasu i przestrzeni" było przedmiotem rozważań filozoficznych wielu myślicieli europejskich już w XIII stuleciu.

I. Kant, niemiecki filozof w swojej nowatorskiej przełomowej pracy "Krytyka czystego rozumu" odnosił się:

- do czasu - jako 'arytmetyki'

- oraz

do przestrzeni - jako 'geometrii'

... opisał 'czas i przestrzeń' jako jedyne punkty odniesienia w myśleniu logicznym.

OSZUSTWO EDDINGTON'A

No i do tego jeszcze słynny i żenujący eksperyment zaćmienia słońca przeprowadzony przez Eddington'a tuż po I wojnie światowej..., który miał potwierdzić teorię względności Einstein'a w zakrzywianiu czasoprzestrzeni.

Raport Królewskiego Towarzystwa (z Londynu) nazywa eksperyment jako "...Mistyfikacją stulecia", który wprowadził świat w błąd na co najmniej 80 lat..." oraz "...żałosny i tragiczny..." w historii nauki XX wieku.

Zdjęcia z zaćmienia słońca Eddington wykonał w pochmurny dzień, a te co wyszły przeczyły zjawisku zakrzywiania czasu-przestrzeni, ponieważ światła rozchodziły się w różne kierunki;

  • aż 85% zdjęć przeczyło teorii względności Einstein'a - więc Eddington je ukrył.
  • Natomiast tylko 15% zdjęć pokazywało przesunięcie świateł w kierunku, które przewidywał Einstein... i właśnie tylko te 15% Eddington użył aby sfałszować fakty naukowe i "potwierdzić" teorię Einstein'a.

Przy ostrych protestach fizyków przeciw publikacji Einstein'a w "Annalen der Physik" - pismo nie ustosunkowało się do powodów publikacji... ale jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

BLOKOWANIE NAGRODY NOBEL'A DLA EINSTEIN'A

Większość dużych gazet i czasopism naukowych i nienaukowych rozpisywało się o rzekomej genialności Einstein'a nie dopuszczając głosów krytyki. Wiele tych gazet uczestniczyło w planie "Geniusz" - zwłaszcza ich żydowscy redaktorzy, dyrektorzy i sponsorzy. Miało to wyglądać (i wyglądało) na spontaniczny zachwyt Einstein'em.

Przez 12 lat Einstein był nominowany (60 razy) do Nagrody Nobel'a w różnych dziedzinach fizyki... bezskutecznie!

Komitet Nobel'owski twierdził uparcie (wbrew euforii mediów) że szczególna teoria względności Einstein'a nie została potwierdzona naukowo.

Środowiska żydowskie były uparte aby ogłosić "swojego żydowskiego geniusza" już teraz!

Lobbing żydowski był tak silny, że Komitet Nobel'a przyznał wreszcie Einstein’owi nagrodę w roku 1921, ale za całkiem inną pracę: "o efekcie fotoelektrycznym".

 

Komitet Nobel'a wynegocjował ze środowiskami żydowskimi i zwolennikami Einstein'a, że: skoro już przyznać Einsteinowi Nagrodę Nobel'a, to tylko za coś, co można potwierdzić naukowo. Wybór padł na niewielkiej wagi teorię "o efekcie fotoelektrycznym" - ale z uwagi na możliwość jej potwierdzenia naukowego - została oficjalnym powodem przyznania Einstein'owi Nagrody Noble'a.

Żenujące!

KONKLUZJA

Znamienne jest to, że Einstein wszystkie pieniądze pozyskane z Nagrody Nobel'a przekazał swojej byłej żonie, Milewie, z którą rozwiódł się dwa lata wcześniej.

Serbka z pochodzenia - jak głosi plotka - obiecała w zamian nie rozpowiadać o tym, jak robiła obliczenia dla Einsteina do szczególnej teorii względności.

Milewa miała wśród znajomych i akademików opinię mądrzejszej i zdolniejszej od swojego byłego męża Albert'a Einstein'a.

Inny Serb, Nicola Tesla - wizjoner i geniusz - uważał że Albert Einstein' to głupek, który sam nie rozumie teorii, które głosi! Publicznie krytykował Einstein'a.

Obaj się unikali.

 

Tesla umiał udowodnić swoje wizje i rozumienie fizyki oraz pokazać konkretne przykłady - ale Einstein nigdy nie udowodnił żadnej swojej teorii żadnym przykładem; nawet nie umiał poprawnie wyprowadzić (swoich?) wzorów!

Kiedyś w wywiadzie prasowym żydowski dziennikarz zapytał żydowskiego Einstein'a:

"...Jak to jest być geniuszem?..."

Po namyśle Einstein odpowiedział wymownie:

"… Nie wiem. Zapytajcie o to Tesla'ę!...".

Naturalne jest, że Tesla i Skłodowska-Curie to wizjonerzy, pojmujący fizykę w sposób naturalny... przecież to potomkowie Scytów, Aryjczyków i Lachów.

 

... Dlatego Einstein stale zabiegał o przyjaźń ze Skłodowską-Curie... natomiast panicznie unikał niedostępnego Serba Tesla'ę.

UWAGA:

Nicola Tesla udowodnił publicznie i wielokrotnie, że wersja pojmowania 'czasu' i 'przestrzeni' przez Albert'a Einstein'a jest błędna i niedorzeczna! Te dwie stałe (czas i przestrzeń) nie są żadnymi "absolutnymi stałymi kosmicznymi" ponieważ zakrzywia je lub zniekształca chociażby zwykłe pole elektromagnetyczne - co udowodniły liczne eksperymenty wojskowe (inspirowane wynikami Tesla'i) w latach '40 i '50 XX wieku.

Łatwo 'wygooglać' w internecie... cały wysyp filmików i artykułów.

Ogólnie rzecz ujmując, należy przyjąć, że:

  • wzór E=mc² odnosi tylko zastosowanie w szczególnej sytuacji (środowisku) - czyli jak deklarowali to Poincare i Lorentz. Stąd nazwa teorii o "szczególnej teorii względności" (oryg. "o elektrodynamice ciał w ruchu").
  • Dokładnie odwrotnie widział to niedouczony Einstein, który nie pojmował złożoności problemu skradzionej teorii - tłumaczył, że wzór E=mc2 odnosi się do każdej sytuacji (środowiska).

Otóż głupotę Einstein'owi wypomniał sam legendarny Nicola Tesla, który udowodnił, że zmienne pole elektromagnetyczne z łatwością zniekształca lub zmienia właściwości 'czasoprzestrzeni', w której wzór E=mc² może być niedokładny.

CIEKAWOSTKA:

Kilka lat wstecz wysłano sygnał ponad 2 tys. razy z CERN do ośrodka naukowego w Fizyki Nuklearnej w północnej Italii. Były to wiązki fotonów, czyli światła poruszające się w sztucznie wygenerowanym środowisku fizycznym. Za każdy razem okazało się, że przekroczyły prędkość graniczną wyznaczoną przez teorię Einsteina "o szczególnej teorii względności" (oryg. "o elektrodynamice ciał w ruchu"). Kiedy opublikowano oficjalne wyniki tego rewolucyjnego zjawiska... środowiska żydowskie uznały to za akt antysemityzmu, ponieważ wyniki te zaprzeczyły oficjalnej wykładni teorii żyda Einstein'a (!) Środowiska syjonistyczne wsparte przez finansistów żydowskich oraz przez czasopisma naukowe o kapitale żydowskim - zanegowały te wyniki i zażądały ich 'poprawnej politycznie' (czyli semickiej) interpretacji....

AKADEMICCY KLAKIERZY

Duża rzesza fizyków dostrzegła, że szum wokół Einstein'a może im się opłacić i samej fizyce też: jako dziedzinie nauki - bo od czasu kiedy gazety piszą o Einstein'ie aż do znudzenia - to politycy i rządy częściej dotują programy fizyków, zwłaszcza nuklearnych.

Ci ulegli fizycy i akademicy nie protestowali przeciw Einstein'owi - bo widzieli w tym swój interes; zresztą wielu z nich dostało tytuł (jakby to określić współcześnie) - "celebrytów". Odwiedzali ich tłumnie dziennikarze i politycy.

"Szczególna teoria względności" do czasów obecnych pozostaje tylko teorią (hipotezą) bez potwierdzenia naukowego... . Jej poszczególne elementy i składowe w wersji przedstawionej przez Poincare'a i Lorentz'a zdają się logiczniejsze i sensowniejsze (i łatwiejsze do potwierdzenia) od mieszanki ich dokonań - jaką zmiksował niedouczony plagiator Einstein.

 

Środowiska żydowskie aby "zabezpieczyć" teorię Einstein'a (przed ośmieszeniem lub jej obaleniem) wyhodowały całe pokolenia jego kontynuatorów (przeważnie Żydów) - i strażników "jego" teorii... Tym tzw. 'kontynuatorom' również "zapewniono" Nagrody Nobel’a.

"SEKTA EINSTEIN'A".

 

Zbudowano coś - co można określić "sektą Einstein'a", która wściekle atakuje każdą racjonalną polemikę, czy wytykanie ewidentnych błędów w teorii Einstein'a! Odważni akademicy i utytułowani przedstawiciele nauki, którzy otwarcie krytykują lub wytykają błędy "sekcie Einstein'a" - są izolowani od możliwości publikacji swoich prac oraz pozbawiani są dotacji!

Einstein niewiele wniósł do nauki: zwanej fizyką... nie konstruował bomby atomowej, nie projektował elektrowni atomowych, żadna z jego "teorii" nie jest stosowana w praktyce... a żadna jego "teoria" nie stała się "prawem fizyki" aż do czasów obecnych!

Natomiast stale jest pokazywany w telewizjach i opisywany w gazetach jako "super żydowski geniusz" - chociaż jak pokazuje historia i fakty - nigdy geniuszem nie był (prawdą jest tylko to, że był Żydem).

Środowiska żydowskie aż do znudzenia zachwycają się Einstein'em i męczą (i nudzą) jego postacią całe społeczeństwa i narody. Chyba tylko holocaust obok Einstein'a jest tak często eksportowany przez żydowskie media, internet i gazety.

Na przykład doszło już do tak kuriozalnej sytuacji, w której żenujące eksploatowanie Einstein'em w telewizji doprowadziło, że Einstein jest niemal tak popularny jak Myszka Miki. Ludzie wiedzą, że był fizyk Einstein - ale nie wiedzą co osiągnął (albo raczej czego nie osiągnął). Znają jego twarz tylko: jako znak towarowy.

  • Kiedy magazyn "Time" (o kapitale żydowskim) ogłosił Einstein'a człowiekiem stulecia - uzasadnił to największą liczbą głosów w plebiscycie... ale kiedy pytano respondentów o powód - to nikt nie udzielił prawidłowej odpowiedzi!
  • Identycznie czasopismo naukowe "Physics World" uznało Einstein'a za najpopularniejszego fizyka w świecie (również głosami nierozgarniętej gawiedzi).

Historia ta kojarzy się z książką Dołęgi-Mostowicza - każdy lubił Nikodema Dyzmę - ale nikt nie wiedział za co?!

Einstein to zwykły złodziej własności intelektualnej i wstrętny plagiator. No ale cóż... w mentalności żydowskiej to wzór żydowskich cnót (Turbo-Semita, Turbo-Żyd).

"Geniusz-Einstein" to następna 'wymyślona' postać żydowska - jakich jest pełno w ich zmyślonej historii.

 

Polecane artykuły / Przeczytaj również: